Robert Makłowicz – podróżnik, kucharz i dziennikarz, to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny kulinarnej. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, ile języków zna Makłowicz i jak wykorzystuje swoje umiejętności językowe podczas wypraw po świecie? Odpowiedź zaskakuje niejednego – narzędzia pracy Makłowicza to nie tylko nóż i widelec, ale także imponujący wachlarz języków obcych, który otwiera przed nim drzwi wielu kultur i… smaków.
Polski – język, który łączy i otwiera
Nie byłoby Roberta Makłowicza takiego, jakiego znamy, bez jego ojczystego języka – polskiego. To za jego sprawą przekazuje widzom smakowite opowieści, dzieli się doświadczeniami i tworzy swoją markę jako dziennikarz, autor czy prowadzący. Język polski jest dla niego naturalnym środowiskiem do nawiązywania kontaktów, także podczas spotkań z rodakami na zagranicznych szlakach.
Angielski – klucz do międzynarodowej rozmowy?
W dzisiejszym świecie trudno podróżować bez angielskiego. Dobrze wie o tym Makłowicz, którego swoboda w używaniu tego języka sprawia, że bez problemu negocjuje warunki audycji, przeprowadza wywiady z zagranicznymi gośćmi czy po prostu załatwia codzienne sprawy w najodleglejszych zakątkach globu. Nie chodzi tu jednak o perfekcyjną gramatykę – sekret tkwi w skuteczności i chęci przekazania myśli, nawet jeśli nie jest się poliglotą. Czy nie właśnie o to chodzi w podróżach: rozumieć i być rozumianym?
Włoski – smak południa i język pasji
Jednym z ciekawszych języków, których Makłowicz używa, jest włoski. Pobyt we Włoszech, rozmowy z lokalnymi kucharzami czy poszukiwanie regionalnych specjałów wymagają nie tylko smaku, ale i słów. Dzięki znajomości włoskiego świat południowej Europy staje się bardziej dostępny. To właśnie w tym języku Makłowicz zamawia potrawy, zdobywa przepisy i zyskuje uznanie kucharzy z Neapolu czy Sycylii. Włoski to jego język pracy i pasji, który pozwala zrozumieć kulturę od kuchni, dosłownie i w przenośni.
Chorwacki – język zdobyty na Bałkanach
Nie wszyscy wiedzą, że Makłowicz nauczył się chorwackiego zupełnie samodzielnie, mieszkając przez dłuższy czas w Chorwacji. Codzienne sytuacje, kontakt z mieszkańcami i napisy do lokalnych filmów okazały się najlepszą szkołą językową. Dziś doskonale radzi sobie zarówno przy zamawianiu potraw, jak i podczas spontanicznych rozmów na bałkańskich uliczkach. Fakt, iż spędza tam sporo czasu, sprawia, że chorwacki stał się jego praktycznym narzędziem do zbliżania się do ludzi i miejsc, których nie dałoby się poznać jedynie po angielsku.
Niemiecki, hiszpański, węgierski – praktyczne minimum na trasie
Ile języków zna Makłowicz poza wymienionymi powyżej? Również niemiecki, hiszpański i węgierski są obecne w jego repertuarze – choć, jak sam przyznaje, na poziomie pozwalającym na podstawową komunikację. Potrafi zapytać o drogę, zamówić posiłek czy wynegocjować warunki noclegu. Przydają się szczególnie podczas krótszych pobytów lub podróży po Europie Środkowo-Wschodniej.
- Niemieckiego używa w pracy i podczas wypraw po krajach sąsiadujących z Polską.
- Hiszpański i węgierski przydają się na południu Europy i podczas kulinarnych eskapad po Węgrzech, które darzy szczególną sympatią.
Nie zależy mu na biegłości – najważniejsze, by móc się porozumieć i poczuć choć odrobinę lokalnej rzeczywistości.
Jak Makłowicz uczy się języków?
Czy Robert Makłowicz uczęszczał na specjalistyczne kursy językowe? Nic bardziej mylnego. Jego metoda to nauka przez praktykę: rozmowy, obserwacja codziennego życia, próbowanie słów w różnych sytuacjach. Słucha, powtarza i korzysta z każdego kontaktu z miejscowymi. Nie uczy się list słówek na pamięć – koncentruje się na najważniejszych zwrotach, które rzeczywiście przydają się w podróży, w restauracji czy na targu. To podejście sprawia, że łatwiej mu wtopić się w lokalną społeczność i zyskać sympatię rozmówców.
Czy warto znać więcej niż jeden język?
Ile języków zna Makłowicz? Z pewnością porozumiewa się w polskim, angielskim, włoskim, chorwackim, niemieckim, hiszpańskim i węgierskim – co najmniej sześć, a najprawdopodobniej nawet siedem. Jednak – jak podkreśla sam podróżnik – nie chodzi o ilość, lecz o otwartość na świat i praktyczne zastosowanie języka. Języki obce są dla niego nie tylko narzędziem, ale i mostem do ludzi, nowych smaków, miejsc i opowieści.
Podróż bez barier
Zastanawiając się, ile języków zna makłowicz, łatwo dostrzec, że to nie liczba, a otwartość pozwala mu odkrywać świat w pełni. Jego podejście inspiruje każdego, kto marzy, by podczas podróży nie tylko oglądać – lecz przeżywać spotkania, smaki i historie na własnej skórze. Rozbudowana komunikacja, choć nie zawsze perfekcyjna, jest kluczem do prawdziwego poznania. Szczególnie jeśli idzie w parze z odwagą, by powiedzieć pierwsze słowo i… wysłuchać drugiego.
Dodaj komentarz